piątek, 25 maja 2012

Sens bycia dzieckiem...


...tu, teraz i na zawsze! 


Lody kawowe
Kiedy miałam jakieś 12 lat, chciałam być traktowana poważnie, wyglądać na starszą niż w rzeczywistości, czuć się doroślejszą (ale nie dorosłą). Zapewne jak spora część moich rówieśników.

Pamiętam jak kiedyś moja koleżanka z podwórka została zaproszona na lody przez chłopaków z sąsiedniej ulicy i zapytana jaki smak lodów wybiera, odpowiedziała: "Poproszę kawowe!" Oczywiście wywołało to lekkie zdziwienie, bo jak dziecko w wieku 11 lat może lubić lody o smaku kawy? Jednak później wyjaśniła mi, że zrobiła to celowo, ponieważ chciała pokazać kolegom (którzy byli trochę starsi od nas), że "jest już jak dorosła."

Dlaczego dzieci tak często chcą być już dorosłe? Przecież okres dzieciństwa jest bezcenny. Nieważny jest biegnący czas podczas zabawy na podwórku, potrzaskane kolana, siniaki na łokciach, brudna buzia, ponieważ liczy się tylko beztroska i ta chwila, w której uśmiech nie schodzi z twarzy...

Wspomnienie jest chwilą dzieciństwa...
Jakim byłam dzieckiem? Okropnym! Dawałam popalić moim rodzicom i dziadkom, od kiedy się pojawiłam na świecie. Dziadek potrafił nie spać całą noc, nosząc mnie na rękach, kiedy płakałam przez co najmniej 4 godziny bez przerwy. Babcia modliła się, abym przestała już krzyczeć, a tata zastanawiał się, co mi dolega, że nie potrafię zasnąć i nie daję spać innym. Potem urodziła się moja siostra, ale to wcale nie oznaczało, że teraz ona będzie w centrum uwagi. Była o wiele spokojniejszym dzieckiem, kompletną odwrotnością mnie - o dziwo.

Kiedy obie podrosłyśmy, zaczęły się problemy z zabawkami, ponieważ chciałam oprócz własnych mieć również te, które należały do mojej siostry. Dla mnie liczyła się jedna zasada: "Co jest twoje, to też moje. A co moje - nie dotykaj!" Ona chcąc nie chcąc musiała przystawać na moje "kaprysy", aby mieć spokój.

Pamiętam, że jako dziecko byłam "szczera do bólu" i niesamowicie bezpośrednia (to ostatnie podobno mi zostało). Potrafiłam powiedzieć dokładnie to, co aktualnie przyszło mi do głowy i nie rozumiałam, dlaczego dorośli z tego powodu mnie karcą lub jest im głupio za mnie. Mimo to miała też dobre strony - zadziwiałam wszystkich moją "opiekuńczością" w stosunku do lalek (której w jakimś stopniu brakowało mojej siostrze), zazwyczaj byłam grzeczna, gdy były spotkania rodzinne i nie sprawiałam problemów wychowawczych w przedszkolu czy szkole.

Oczywiście kiedy byłam już starsza wyzbyłam się egoizmu i zaczęłam doceniać moją siostrę. Jednakże jej osoba dla mnie wciąż była gdzieś na bocznym torze jeszcze jakiś czas potem. Z wszystkiego się wyrasta, ja również przestałam myśleć tylko o sobie na pierwszym miejscu i "dorosłam" do roli siostry. To prawdziwy skarb mieć kogoś, kto jest mniej więcej w Twoim wieku i rozumie Cię doskonale, ponieważ sam przeżywa coś podobnego... Pomyśl o tym, kiedy następnym razem będziesz się kłócić z rodzeństwem.

Jeśli bym miała ocenić moje dzieciństwo, to powiedziałabym, że było pełne uśmiechu i niezapomnianych chwil spędzonych z dziadkami w parku na spacerze, z siostrą na wspólnych zabawach w naszym pokoju, z tatą na rowerze i sobotnimi porankami, kiedy na śniadanie były rogaliki i mleko. Oczywiście spotkało mnie nie jedno rozczarowanie czy smutek i były chwile, kiedy bałam się czegoś lub zawiodłam na dorosłych. Życie czasem nie jest delikatne nawet dla dziecka... Dziś wspominając czasy, gdy byłam mała, rozbrykana i zawsze szczera trochę tęsknię za tym, by móc znów mieć 5 lat i nie myśleć o tym, co będzie za jakiś czas, gdy będę starsza.

A moi rodzice? Oni są mistrzami. Wychowali mnie i moją siostrę na 5 z plusem, choć często stosowali ostre metody "okiełznania" nas. Wiem, że mogę na Nich liczyć tu, teraz i na zawsze...

Pozostać dzieckiem, aby móc być dorosłym
Życie mnie "utemperowało" i nauczyło, że są rzeczy ważniejsze od tych materialnych - relacje z ludźmi i poczucie chwili, gdy nic się nie liczy, po prostu bycie dzieckiem, wszystko jest ulotne tak jak czas dzieciństwa, kiedy można być naprawdę wolnym od wszelkich zmartwień. Prowadzić życie bez obawy o dzień jutrzejszy.

Jasne, że im bliżej byłam osiągnięcia dorosłości, tym bardziej chciałam, aby stało się to jak najszybciej. Jednak 2 dni przed ukończeniem przeze mnie osiemnastego roku życia, płakałam, że nie chcę, żeby ten dzień kiedykolwiek nadszedł, bo wraz z dzieciństwem odejdzie jakaś cząstka mnie. Tak się nie stało. Nie straciłam nic poza tym, że już dzieckiem nie będę nigdy w sposób "formalny," ale w sercu - zawsze!

Może to zabrzmi absurdalnie, lecz aby być prawdziwie dorosłym człowiekiem, należy pozostać dzieckiem. Beztroskim marzycielem patrzącym w chmury, płynące po niebie, mającym w oczach odbicia tysiąca gwiazd i spacerującym po parku z dziadkiem w wiosenne popołudnie...

Jeśli jesteś już dorosły, nigdy nie zapominaj, że kiedyś byłeś dzieckiem i pamiętaj, że wciąż nim jesteś może głęboko w środku... Dlatego uśmiechnij się i powiedz: "Wciąż jestem dzieckiem i chcę nim pozostać na zawsze!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz